Nie pisałam już 10 dni. Moja systematyczność leży i kwiczy.
Co się działo przez ten czas..? dużo. Mętlik myśli. Od czego by tu zacząć? Od podróży do Chiclayo? Do Huaca del Sol i la Luna? Od pracy w szpitalu czy o Trujillo? Hm… cieżki wybór.
Trujillo
Na początek kilka zdjęć z zabytkowej części Trujillo.
Jak w każdym peruwiańskim mieście, główny plac nosi nazwę Plaza de Armas- Plac Broni
| Plaza de Armas w Trujillo |
Powoli czuję się tu jak tubylec. Jeżdżę autobusami jak oni, jem to co oni, chodzę sama po ulicy, kupuję owoce na pobliskim targu. Przyzwyczaiłam się do wiecznego zapachu spalin, ryku klaksonów, braku świateł dla pieszych. Przejście przez ulicę jest tutaj nie lada wyczynem. Żaden samochód cię nie przepuści. A nawet jak jesteś na pasach, a samochód skręca, to kto ma pierwszeństwo…? Oczywiście silniejszy, czyli pojazd maszynowy.
Peruwiańska rodzina
W mojej opowieści często będę wspominać niektóre osoby. Oczywista oczywistość dla mnie, nie musi oznaczać oczywistości dla was. Żebyście wiedzieli, kto jest kim , poniżej krótka charakterystyka postaci występujących w blogu, z dużym naciskiem na moją peruwiańska rodzinkę
Ja- opisywać chyba nie muszę. Dla jasności- studentka 4 roku medycyny, która przyjechała do Peru odbyć praktyki z chirurgii i ratownictwa medycznego. Piękna, mądra, wspaniała i przede wszystkim skromna ;) przepraszam, ale nie mogłam się powstrzymać przed tym gimnazjalnym opisem siebie. Zawsze to robię.
Ania- koleżanka, która przybyła tutaj w tym samym celu co ja
Peruwiańska mama- kobieta NIE pracująca. W teorii kura domowa, z praktyką gorzej. Chociaż po 20 latach powinna zaznajomić się z obsługą miotły, szufelki lub ścierki, zdarza jej się zapomnieć do czego służą powyższe sprzęty i przez 3 tygodnie ich nie tknąć. Gdyby pominąć tę drobną wadę, złota kobieta, oddająca całą energię dzieciom. Dosłownie ( patrz niżej rytuał poranny). Lubi romantyczne piosenki. Raz do roku otwiera butelkę wina, którą z braku towarzysza, wypija w samotności.
Marco- student medycy. Mój peruwiański brat. Lat 20. Często nieobecny duchem. Umuzykalniony- Gra na perkusji i gitarze elektrycznej. W swoim czerwonym garbusiku cały bagażnik zajmuje głośnik. Przez to nie sposób prowadzić konwersacji w aucie. Zebrać myśli również.
Ricardo- młodszy brat- lat 14. Marco gra na perkusji i gitarze, Ricardo…. się uczyL
Jorget- siostra, lat 7. Ciesząca się dobrym apetytem. Z czegoś musi tak wyglądać jak mała kluseczka. Jedyna nić porozumienia między nami to wspólne jedzenie posiłków i oglądanie filmików przyrodniczych na youtubie.
Rytuał poranny
Wróćmy zatem do porannego rytuału. Mama budzi dzieciaki i schodzi na dół przygotować śniadanie. W tym czasie pociechy teoretycznie powinny wstać, umyć się, ubrać itp. Nic bardziej mylnego. Ricardo zasypia na stojąco z szczoteczką w ręku, Jorgiet nie wstaje z łóżka, a jak już wstanie, to szuka swoich skarpetek, majtek, koszulki itp. po całym domu. Mama co 5 minut woła z kuchni: Ricardo! Desayuno! Ricardo despiertate! Ricardo esta las 7 menos 5. Voy sin ti! (Ricardo! Śniadanie! Obudź się! Jest za 5 siódma, jadę bez ciebie!). O 7 kiedy już żadne krzyki i wrzaski nie pomagają, idzie do garażu, odpala czerwonego garbusa i zaczyna trąbić. Wtedy Jorgiet przestaje szukać zeszytu do angielskiego i biegnie do samochodu, a Ricardo budzi się i krzyczy z pokoju- Mama! Espera! Me voy! Mama czekaj! Idę! Z butami w ręku, zbiega po schodach i wskakuje do auta. Oczywiście w tym całym zgiełku nie zdąża zjeść śniadania. I tak codziennie.
I po co komu budzik?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz