poniedziałek, 2 sierpnia 2010

Ile osób może się zmieścić do jednej taksówki...?


Dzisiaj nie cierpię na bezsenność. Dochodzi 19.00 i za pół godziny vamos a chupar- kolokwialne wyrażenie idziemy na piwo.

Dużo się ostatnio działo. Na początku opowiem o Otuzco. Mieście położonym na wysokości 2000 m npm. Śliczna, typowo peruwiańska mieścina. Osiołki chodzące po rynku, stare peruwiańskie kobiety w typowych, wysokich kapeluszach, spod których wystają dwa czarne, sięgające do pasa warkocze. Jak one to robią,  że w tym wieku nie mają ani jednego siwego włosa…?
Długo nie będę się rozpisywać. Jeżeli ktoś marzy o poznaniu prawdziwego Peru, a znajduje się w Trujillo, niech się tam wybierze. Widoczki podczas jazdy autobusem niezapomniane.



Niezapomniany był również powrót. Inteligentny człowiek po przyjeździe do nowej miejscowości udaje się na dworzec, żeby zobaczyć rozkład jazdy i odjazd ostatniego autobusu. Ale my…. Po co. Faktem jest, że nie zrobiliśmy tego z winy naszego peruwiańskiego kolegi, ale po co zwalać winę na innych. Tak więc po smacznym obiedzie ( jak zwykle ryż, juka, sałatka z cebuli i kawałek mięsa, gdzie więcej było kości niż mięsa), zadowoleni, powolnym, ociężałym krokiem udaliśmy się na dworzec i z przerażeniem stwierdziliśmy, że ostatni autobus odjedzie za 20 min. Stanęliśmy grzecznie w dłuuugiej kolejce, ale kiedy przyszedł nasz czas, pani w okienku oznajmiła, że właśnie sprzedała ostatni bilet. No te preocupes, ta historia nie kończy się przymusowym noclegiem w obskurnym hostelu. Postanowiliśmy wrócić do miasta taksówką. W polskich warunkach za taką usługę zapłacilibyśmy ponad 150 zł, ale tutaj tylko 12 soli ( 1sol=1 zł). Taksówkarze bili się o nas. Wsiadajcie! Wsiadajcie! Tylko 15 soli! Po targowaniu się wyszło 12 od głowy. Niedużo jak na dystans 100 km. Ta…. Żeby zarobić, kierowca wyznawał zasadę- im więcej tym lepiej. Tak więc z przodu siedziały 3 osoby, z tyłu 4 (a tak nas zapewniał, że chociaż z tyłu jest miejsce na 4 osoby, będziemy siedzieć tylko w trójkę). Ale to nie koniec. Przecież jest jeszcze bagażnik! Ile się do niego zmieści…? Na pewno dwie Peruwianki i wielki worek czegoś. W takich to oto komfortowych warunkach- nogi pod brodą, jedna ręka na ramieniu koleżanki, druga na mojej głowie, 1,5 h siedzenia na jednym pośladku, bez możliwości podrapania się w nos, bo by się szturchało współpasażera, w nocy, mijając po drodze znaki curvas peligrosas (niebezpieczne zakręty), wyprzedzając wszystkie napotkane ciężarówki, wracaliśmy do domu. Już dawno wychodząc  z samochodu nie dziękowałam w duchu, że podróż dobiegła końca.








Brak komentarzy:

Prześlij komentarz