poniedziałek, 3 października 2011

Urugwaj


Urugwaj- jedno z najmniejszych panstw Ameryki Poludniowej. 3 mln mieszkancow, z tego polowa mieszka w stolicy. W 5 h przejedziesz ten kraj z polnocy na poludnie.
Na emigracji żyje 3 mln obywateli (kolejny Urugwaj?), z tego najwiecej w Australii i Nowym Yorku.

W całym kraju jest tylko jeden uniwersytet medyczny, w stolicy. Nauka jest bezpłatna, nie ma egzaminów wstępnych. Każdy, kto ma tylko ochote, może studiować. Duzo obcokrajowcow stara sie o stypendia, by moc sie tutaj uczyc. Wykwalifikowana mlodziez zamiast osiasc tu na stale i zplacic dług wdzięczności względem panstwa,  wyjezdza za granice w poszukiwaniu lepszych zarobkow. Rząd chce ukrócić ten procedens i planuje nalozyc specjalny podatek dla osób, ktore po skończeniu studiow wyemigruja.

W szpitalu publicznym, w którym pracuje Federico, strajkują pielegniarze. Nie zgadzają sie, aby pod ich opieka bylo 12 pacjentów. 1pielegniarz=6osob.
Korzystajac z okazji zwiedzam szpital. Warunki w salach tragiczne! Odrapane ściany, rozwalajace sie lozka. W sumie to pracownicy sami rozkręcaja lozka, zeby przyjmować mniej osób do szpitala. Sala tv to male pomieszczenie bez okien, gdzie na chwiejacym sie stoliku ustawiony jest mikroskopijnej wielkości telewizor.
Sa 3 rodzaje szpitali w kraju- podobnie jak w Brazylii czy Argentynie:
-hospital publico- piecze nad nim sprawuje panstwo, opieka jest darmowa, wiec standart leczenia bywa rozny.
- hospital particular- czyli prywatny, gdzie co miesiąc placimy składki na ubezpieczenie
- clinika privada- najwyższy standart, najwyższe opłaty





Yerba mate

Zwyczaj picia herbaty jest tutaj bardzo silny. Co druga osoba chodzi po ulicy z termosem w jednej ręce i z mate w drugiej.
Mi nie przypadl do gustu jej gorzki smak, ale to kwestia przyzwyczajenia i uzależnienia. Ziola zawieraja mateina , ktora uzależnia jak nikotyna.
Przygotowanie herbaty to cały rytuał, do ktorego potrzebujemy mase akcesoriów:
Mate- czyli cos w stylu szklanki wykonanej z tykwy lub skory
Yerba mate- zioła
Bombilla- metalowa rurka, przez ktora saczy sie napar.
Termos z gorąca, ale nie wrzaca woda- temperatura 65-80 st. C
Yerba mate wsypujesz do 3/4 objetosci mate. Zalewasz gorąca woda. Wkladasz bombilla i pijesz. Kiedy napar straci smak, przekladasz rurke w inne miejsce, uwazajac, żeby zioła nie weszły do środka. Co chwile dolewasz wrzatku do mate.
Jak juz wiesz, jak przyrządzic yerba mate, możesz rozkoszowac sie jej gorzkim smakiem



niedziela, 2 października 2011

co robi policjant na sluzbie...?


dzisiaj moje prawa do swobodnego spacerowania zostaly pogwalcone. zostalam brutalnie napadnieta i to przez kogo,,,? przez dwoch maloletnich delikwentow siegajacych mi zaledwie po piers, po szyje. wzieli mnie z zaskoczenia, kiedy robilam zdjecie. podbiegli do mnie i probuja wyrwac mi aparat z reki! dawaj torbe, aparat! krzycza ja im kulturalnie odpowiadam, ze nie! no i zaczyna sie szarpanina. Jestem silniejsza, ale ich jest wiecej. jeden uwiesil sie na torebce, drugi na aparacie. kiedy szala zwyciestwa przesuwa sie na moja strone (jestem przeciez od nich silniejsza), urywa sie ramiaczko od torby. co za szmelc! torebka znajduje sie w rekach zlodziejow. zaczyna sie poscig. ja z rozwalonym aparatem w reku- obudowa nie wytrzymala nacisku i pekla, gonie dzieciaki. kluczymy po uliczkach, ja krzycze na cale gardlo, zlodzieje! ukradli mi torebke, niech mi ktos pomoze, a tu znieczulica spoleczna, kazdy tylko sie przyglada, zero reakcji. po ktoryms zakrecie przepadaja jak kamien w wode, a ja z obawy, zeby nie zawolali starszych kolegow, daje za wygrana. pierwszy raz w zyciu zostalam okradziona….
 
zawartosc torebki-
-           ulubiony szalik
-          50 euro w porflelu- a mialam je wsadzic do kieszeni spodni dla bezpieczenstwa
-          legitymacja studencka
-          pamiatka w postaci mate, bombilla,  i yerba mate
jakos to przeboleje....
-          etui od aparatu a w srodku 2 zapelnione zdjeciami karty pamieci- cos zaczyna sie w srodku gotowac, ale na szczescie mam kopie tych zdjec na pen drivie
-          moj dziennik z podrozy- wszystko, co robilam, co jadlam, kiedy, cala moja wedrowka poszla sie... tego wybaczyc im nie potrafie!!!!

Jeszcze przez chwile biegam po uliczkach, szukam zlodziei.
-          Czy cos sie stalo…? – pyta jeden urugwajczyk. Wow! Wreszcie jakas pozytywna reakcja na moja krzywde.
Idziemy razem na komisariat policji. trzy bloki od miejsca kradziezy. Czyzby policjanci mieli w niedziele wolne?
Spisujemy oswiadczenie. Najpierw dane personalne. Zeby bylo szybciej, zabieram policjantowi dlugopis i sama wypelniam formularz.  Co sie stalo, gdzie, ilu ich bylo, zawartosc torebki, czy miala pani przy sobie dokumenty. Jasne, ze nie mialam. Kto w obcym kraju nosi przy sobie wszystko?  
Po chwili przechodzimy do przyjemniejszych tematow. Policjant opowiada mi o drzewie genealogicznych swojej rodziny. W czasie I wojny swiatowej jego prababka rosjanka wyemigrowala do wloch, po drugiej wojnie swiatowej czlonkowie jego rodziny przeplyneli ocean atlantycki i osiedlili sie w urugwaju. Ja bym na ich miejscu wybrala inne panstwo. Kilka lat wstecz znowu decyzja o zmianie miejsca zamieszkania. Czesc rodziny przeprowadza sie do Pragi. Na zakonczenie funcjonariusz pyta sie mnie, czy probowalam juz yerba mate. Tutaj wszyscy chodza z mate i termosem pod pacha. Yerba mate uzaleznia- tak jak papierosy.
-       Chcialam sprobowac, ale zlodzieje ukradli mi mate.

-      Wyslemy ci paczke z yerba mate na twoj polski adres, ktory jest w zgloszeniu o kradziezy. (jak z nimi dzisiaj rozmawialam, paczka zostala wyslala)


dla bezpieczenstwa zostaje odwieziona radiowozem do domu.  Opowiadam funkcjonariuszom swoja historie.
-          Chcialam skrocic sobie droge, zeby zobaczyc rambla (promenada nad morzem), ale zostalam napadnieta i skradziono mi torebke.
-          Wiec jeszcze jej nie widzialas?
-          Nie
-          A chcialabys ja zobaczyc
-          Oczywiscie
-          To jedziemy. Bedziemy twoimi przewodnikami.

I tak o to przez godzine zwiedzalam miasto przez szyby radiowozu- po prawej stronie Mercado de puerto, po lewej facultad de derecho itp. Panowie policjanci przylozyli sie do pelnionej funkcji. Na zakonczenie zaprosili mnie na impreze i wspolne picie yerba mate. Moze kiedy indziej… Mile zakonczenie pechowego dnia.


sobota, 1 października 2011

Urugwajskie życie nocne

Do Montevideo przybywam pozno, bo o 22. Oszczędzajac na taksowce, wybieram miejski środek transportu- omnibus.
Ludzie pomagaja mi zlapac odpowiedni autobus. Oczywiście w środku jestem glowna atrakcja turystyczna. Kazdy sie do mnie uśmiecha, pyta skad jestem. Dzieci ukradkiem zerkają na gringe. Chcą cos powiedzieć, ale sa zbyt niesmiale i szeptaja do ucha tacie, a on przekazuje mi ich słowa. Istny głuchy telefon.
Kierowca zatrzymuje sie na skrzyżowaniu i mówi, ze jestem na miejscu. Ciemna ulica, ja sama i co teraz...? Po chwili odnajduje ulice, blok dalej numer mieszkania. Uf... Dotarlam!
Moj nowy host Federico, samotny (czyli standart  w moim wypadku), ojciec 5-letnich bliźniaczek, pielegniarz. 2 lata spedzil wedrujac po Brazylii. Na życie zarabiał sprzedajac artesania- wyroby rzemieślnicze typu wisiorki, kolczyki etc. W podrozy spotkal kobiete, matke jego dzieci. Jak to często bywa- na poczatku szalenie zakochani w sobie. Kiedy zaczelo sie psuc i wszystko zmierzalo ku rozstaniu, ona zaszła w ciaze. Meczyli sie ze saba jeszcze dwa lata, az zdecydowali, ze dom, gdzie rodzice ciągle ze soba walcza, gdzie krzyk zastępuje rozmowe, nie jest dobrym miejscem na wychowywanie dzieci i sie rozeszli.
Po pierwszej w nocy wychodzimy na impreze. W Buenos Aires impreza kończyla sie o 2-3, tutaj sie dopiero rozkręca.
Wpierw idziemy do klubu rockowego.
1/3 osob tańczy, 1/3 rozmawia, 1/3 siedzi z wzrokiem utkwionym w jeden punkt. Ta ostatnia grupa wciagnela przed chwila koke importowana z boliwii. Gram kosztuje tutaj 20 dolarow. Doloz 5 dolarow, a kupisz 25 g marihuany, zapas na caly miesiąc.
Do domu wracamy po 7, odwiedzając po drodze dwa inne kluby z muzyka bardziej typowa dla Ameryki Łacińskiej- cumbia, salsa etc. I zajadajac sie pancho- ichniejszym hot dogiem.

Pozegnanie z Argentyna


Rano pakuje manatki i zegnam sie z Dario. Obydwoje opuszczamy dzisiaj Argentyne. Za kilka godzin będzie on w USA.
Schodzimy razem na dol, aby otworzyl  mi drzwi.
- Dario, dlaczego masz czapkę na głowie?
- bo moje wlosy sa w nieladzie
- i nie chcesz, aby nikt z sasiadow cie zobaczyl w takim stanie.
Dario uśmiecha sie do mnie i przegląda w lustrze.



Ostatni dzien w Buenos Aires. Postanowiam jeszcze raz przejsc sie uliczkami San Telmo, zobaczyc Av. De Mayo, pożegnać sie z Casa Rosada, pomalowana na rozowo jako analogia do Białego Domu.




jadąc metrem podziwialam kafelki przedstawiające sceny z życia miasta. W 1911 r. kiedy powstała tutaj pierwsza linia metra w całej Ameryce Pd., obrazki nie mialy jedynie funkcji dekoracyjnej, gdyz dla niepismiennych obywateli stanowily punkt orientacyjny, gdzie maja wysiasc.




Odwiedzam też Cafe Tortoni- królowa cafe portenos kawiarni mieszkancow Buenos Aires....
Najstarsza w kraju, ze marmurowymi stolikami i kolorowymi witrazami. To tutaj przesiadywał argentynski pisarz J. L. Borges 


W mojej wedrowke po Buenos Aires nie mogło zabraknąć wizyty w Teatro Colon. Po kilkuletniej przerwie poświęconej na restauracje budynku, jego drzwi  ponownie otwarto dla zwiedzających.
Oczywiście dyskryminacja cenowa turysta/argentyńczyk tutaj obowiązywala, ale udało mi sie oczarowac kasjera i wmowic mu, ze przyjechalam tu studiowac. Mezczyzni... we wszystko uwierza.
Przenieśmy sie sto lat wstecz do roku 1908. Po 20 latach budowy i śmierci 2 wcześniejszych architektów, trzeciemu z nich udaje sie skonczyć dzielo. Wszyscy sa oczarowani przepychem wnętrza. Kolumny i schody wykonane z białego i rozowego marmuru, kopuła z zapierajacymi dech w piersi witrazami, zloty żyrandol na 450 zarowek 7- kondygnacyjna widownia na 3,5 tys. osób. Elita wchodzi głównym wejsciem. we foyer  kobiety chwalą sie najnowszymi kreacjami prosto z paryża. W czasie przerw wszyscy pala kubańskie cygara, pija alkohol. Od dymu ściany straca swój pierwotny kolor i zrobia sie szare.
Biedota, która też jest wrażliwa na sztuke, wchodzi do teatru bocznym wejsciem, aby nie mieszala sie z arystokracja.
Wchodzimy na widownie i zasiadamy w lozy prezydenckiej. Mamy okazje wyprobowac akustyke sali, bo odbywa sie wlasnie próba koncertu. Dzwiek jest idealnie slyszalny z każdego kata sali, bez potrzeby uzywania mikrofonu.
Wychodze z teatru z postanowieniem, ze jeszcze tu wroce, ale nie jako turysta, ale widz.



Godzina do odjazdu. Nie moge sie zdecydowac czy wole zjesc lody freddo, czy czekolade w havannas
Sa trzy rzeczy, ktore musisz koniecznie zjesc w Buenos Aires
1. Lody freddo o smaku dulce de leche- najchętniej wybierane przez portenos.
2. Aflajores w havannas- czekolada rownież o nadzieniu dulce de leche
3. Parillas, czyli grillowane mięso. Najpopularniejsze jest mięso wolowe.

W porcie żegnam sie z Juanem. Poznaliśmy sie w Meksyku, odwiedzil mnie we Wrocławiu, teraz ja go tutaj. Gdzie nastepnym razem sie spotkamy?

Odprawa celna
Pierwsza pieczątka salida de argentina
Druga pieczątka entrada a uruguay
Jeszcze tylko godzinna przeprawa promem, 2,5h jazda autobusem i znajde sie w Montevideo.