rzadko sie zdarza, zeby piramidy mozna bylo ogladac bez setek, podarzajacych twoim sladem, turystow, przepychajacymi sie, aby dostac sie do srodka, zrobic sweet focie, ktora umieszcza po powrocie na fb.
W kierunku Bisharaiyaa
Asfaltowa droga. 4 godzina drogi scisnieci jak sardynki. na 2 siedzeniach siedza 3 osoby. na 3- 4. 9 osob w jednej toyocie land cruiser! w pewnym momencie kierowce zwalnia, zjezdza na pobocze i wykonuje manewr zawracania. przegapilismy zjazd . w oddali widac piramidy. tylko jak sie do nich dostac, kiedy nie ma zadnej drogi...? oczy bola od wpatrywania sie w piasek. wreszcie widzimy slady kol, zjezdzamy. land cruiser tylko ostro zawarczal i zwiekszajac obroty silnika, pokonal nastepne pagorki i wzniesienia.
wychodzimy z samochodu. piramidy sa ogrodzone plotem. u wejscia jeden straznik. obok 2 malutkie straganiki z pamiatkami- koraliki, figurki piramid. zero nagabujacych przewodnikow, kolejek przy kasie. dwoch sudanczykow na nas widok podchodzi do wielbladow. dosiada ich i machajac do nas reka, zachecaja do przejazdzki.
wspinamy sie po wydmach. niektorzy dostaja zadyszki. scena jak z indiana johnsa. zdobywajac nastepny piaszczyscy szczyt, spogladamy na "nieodkryte przez nikogo "cuda swiata- sudanskie piramidy, młodsze od słynnych egipskich poprzedniczek o ponad 2000 lat.
Budowa sudańskich piramid zaczęła się bowiem, gdy władcy leżącego tam królestwa Napata podbili Egipt pod koniec VIII w. p.n.e. i zobaczyli grobowce dawnych królów Egiptu.
Na koniec- przejazdza na wielbladzie i kupno pamiatek. przeciez to ich jedyny zarobek, a turystow jak na lekarstwo.... na szczescie- dla nas
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz