wtorek, 27 września 2011

Buenos Aires

Buenos Aires pod żadnym względem nie przypomina miast Ameryki Poludniowej. Ono jest po prostu ladne. Futurystyczne budownictwo w Puerto Madero, klasyczne budynki przypominajace Londyn, Berlin, Paryż czy inne europejskie stolice w microcentro.
Zachwytem i niedowierzaniem jechalam przez av. 9 de julio majaca 9 pasow w jedna strone. 

Oczywiście znowu spalam na couch surfingu. Tym razem moim gospodarzem zostal 34-letni lekkoduch, imprezujacy kazdego wieczoru w drogich klubach.
Za pierwszym razem nie bylam przygotowana na impreze. Kiedy ja podziwiałam gre swiatel w porto madero, Dario bawil sie juz w klubie. O 24 chcac nie chcac musiałam do niego dolaczyc, bo nie mialam wlasnych kluczy.    
Pierwsze spojrzenie selekcjonerki i poczulam sie wyjatkowo biednie. ona spojrzala na moje conversy i powiedziala, ze w tych butach nie wejde do srodka.
- wiem, ze w takich butach nie idzie sie do klubu, ale moj kolega jest w srodku i musze do niego dolaczyc.
 
ochroniarz litosciwie spojrzal na mnie i zapytal sie, skad jestem.
- z polski
ukradkowa wymiana spojrzen. poczulam sie jeszcze gorzej, jak dziecko z trzeciego swiata, ktore czeka w kolejce po szczepionke, ktora rozdają dobroduszni amerykani
- mozesz wejsc, ale musisz zostawic torebke w szatni

uff... udalo sie. selekcjonerka mnie przepuszcza
- a oplata za wejscie- dorzuca na odchodnym ochroniarz
selekcjonerka tylko macha reka. nie place nic. 
w szatni pani juz nie jest dla mnie tak litosciwa. oplata za jedna sztuke wierzchniej odziezy to bagatela 10 pesos (czyli prawie 10 zl ). ciekawe ile kosztuje tutaj drink...?

klub ma kilka sal. muzyka elektryczna, techno, cumbia, etc. przypatruje sie mezczyznom i dochodze do wniosku, ze wszyscy ubieraja sie w tym samym sklepie. biala koszula w kratke i ciemne spodnie. niektorzy ( ci bardziej kreatywni) przychodza w garniaku. a ja w konwersach! idealna mieszanka...

napijesz sie czegos?- pyta dario.
to sie okaze, mysle w duchu. studiuje menu i dochodze do wniosku, ze zostane abstynentka. wodka ze speedem (odpowiednik redbulla) kosztuje tylko 45 pesos, woda mineralna 25 pesos.ja chce do polski !!!




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz