Buenos Aires
pod żadnym względem nie przypomina miast Ameryki Poludniowej. Ono jest po
prostu ladne. Futurystyczne budownictwo w Puerto Madero, klasyczne budynki
przypominajace Londyn, Berlin, Paryż czy inne europejskie stolice w
microcentro.
Zachwytem i niedowierzaniem jechalam przez av. 9 de julio majaca 9 pasow w jedna strone.
Oczywiście
znowu spalam na couch surfingu. Tym razem moim gospodarzem zostal 34-letni
lekkoduch, imprezujacy kazdego wieczoru w drogich klubach.
Pierwsze spojrzenie selekcjonerki i poczulam sie wyjatkowo biednie. ona spojrzala na
moje conversy i powiedziala, ze w tych butach nie wejde do srodka.
- wiem, ze w takich butach nie idzie sie do
klubu, ale moj kolega jest w srodku i musze do niego dolaczyc.
ochroniarz litosciwie spojrzal na mnie i
zapytal sie, skad jestem.
- z polski
ukradkowa wymiana spojrzen. poczulam sie
jeszcze gorzej, jak dziecko z trzeciego swiata, ktore czeka w kolejce po
szczepionke, ktora rozdają dobroduszni amerykani
- mozesz wejsc, ale musisz zostawic torebke w
szatni
uff... udalo sie. selekcjonerka mnie
przepuszcza
- a oplata za wejscie- dorzuca na odchodnym
ochroniarz
selekcjonerka tylko macha reka. nie place nic.
w szatni pani juz nie jest dla mnie tak litosciwa. oplata za jedna sztuke wierzchniej odziezy to bagatela 10 pesos (czyli
prawie 10 zl ). ciekawe ile kosztuje tutaj drink...?
klub ma kilka sal. muzyka elektryczna,
techno, cumbia, etc. przypatruje sie mezczyznom i dochodze do wniosku, ze
wszyscy ubieraja sie w tym samym sklepie. biala koszula w kratke i ciemne
spodnie. niektorzy ( ci bardziej kreatywni) przychodza w garniaku. a ja w
konwersach! idealna mieszanka...
napijesz sie czegos?- pyta dario.
to sie okaze, mysle w duchu. studiuje menu i
dochodze do wniosku, ze zostane abstynentka. wodka ze speedem (odpowiednik
redbulla) kosztuje tylko 45 pesos, woda mineralna 25 pesos.ja chce do polski
!!!


Brak komentarzy:
Prześlij komentarz