sobota, 27 sierpnia 2011

O Rio slow kilka


Z zalem opuszczam paraty... Ale gdybym została tu choćby jeden dzien dłużej, nie ruszylabym sie stad nigdy.

W poszukiwaniu objawienia...

Przedmieścia Rio. Moje podniecenie rośnie. Już niedługo, za chwile bede w mieście Boga. Intensywnie wypatruje czegoś przez okno. Cholera no gdzie ten jezus....? Godzine temu minelam tabliczke z napisem rio i nic! I nagle ukazał mi sie... Stal odwrócony do mnie plecami, w jasnej poswiacie (czyt. reflektory), twarza zwrocony w strone morza Cristo Redentor- chrystus zbawiciel . Z okien autobusu wydawal sie taki maleńki, ale wiem, ze to tylko zludzenie.

Walka o klienta
 

Dworzec w rio. Kazdy mój ruch wywoluje salwe okrzyków: taxi! Taxi! Panie zalotnie uśmiechają sie do mnie. Kazda siedzi w osobnym boksie reklamując inna firme przewozowa. Przypomina mi sie wycieczka do zoo. Jaden z kolegów wyciaga banana i zaczyna nim wymachiwac przed klatka malp. Zwierzeta podbiegają do krat. Wyciagaja lape po owoc. Starają sie zwrocic jego uwage skacząc, machajac lapami, krzycząc. Czyżby podobny widok w ludzkim wydaniu. Tylko to my pasażerowie jestesmy bananami?


Houston, we have a problem!

Moj couch sie do mnie nie odezwał. Nie odbiera telefonu, a ja nie znam jego adresu. Jak mi pozniej powie: we have communication problem.
Majac w notesie numer do innego coucha, ktory obiecał pomoc w razie czego, byłam spokojna.
Dzwonie. Hm... On też nie odbiera.
Dzwonie drugi raz i nic!
Trzeci raz... Moje szczescie nigdy mnie nie zawodzi w takich sytuacjach.
Ostatni raz! Jeżeli sie nie uda, to biorę taksówke i jade do pierwszego hostelu w moim przewodniku.
Uf... Slysze głos w słuchawce. Jestem uratowana!
Marcelo bedzie na dworcu za 15min. Wyjatkowo szybko jak na rio.
podjezdza samochodem. Przeprasza, ze nie może mnie przenocować u siebie, ale jego rodzice nie sa przychylni, aby obcy kręcili sie po domu.
Pomaga mi, chociaż nie musi, marnuje swój czas dla mnie i jeszcze przeprasza, ze nie moze mi pomoc bardziej. Kocham brazylię i jej mieszkancow.

Girl of ipanema

Często cena noclegu w hostelu nie idzie w parze z jakoscia.  A przynajmniej nie w tym.
Widzac swój pokoj, przelknelam sline. 6 trzypietrowych lozek na 15 m2 z grupa koreańczykow. Akurat z ostatniego faktu sie ucieszylam,  bo sa to wyjatkowo sympatyczni ludzie.
Recepcjonistka wskazala reka moje lozko. Podniosłam wzrok i znowu przelknelam sline. Nie mam leku wysokości, ale nie chialabym spasc w nocy z 3metrow.
Wspinam sie po drabinie na swoje lozko. Wszystko skrzypi, chybocze. Czuje, ze cała konstrukcja przechyla sie delikatnie w moja strone. Uf. Dotarlam na szczyt. Wole nie spoglądać w dol.
Slysze dzwiek sms. Komorka jest jednak na dole. No to powtórka z rozrywki tyle ze w dol.
Odczytuje wiadomosc. Moj couch sie odezwał. Jupi! Pakuje plecak i uciekam stad jak najszybciej...

Eu quero dançar

Życie w rio jest wyjatkowo intensywne w nocy. Nie znam osoby, ktora bedac tutaj nie odwiedzila dzielnicy lapa. Najlepsze i największe imprezy odbywają sie w każdy piątek, ale i w sobotę nie mogłam narzekac na brak wrazen. Taki wroclawski pasaz niepolda ciągnący sie przez kilka ulic.
Nielegalnym nocnym busikiem docieramy na miejsce. Z kazdego kata slychac sambe przeplatana najnowszymi hitami muzyki pop. Ale ludzie nie bawia sie w klubach. Wiekszosc z nich tańczy na ulicy. obok panowie sprzedaja zimne piwo, dalej ktoś rozlozyl kuchnie polowa z przekaskami.
- widzisz te ładne dziewczyny po twojej prawej stronie?
Dlugie nogi, idealny biust...
To mezczyzni!
rio- czym mnie jeszcze zaskoczysz?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz