wtorek, 14 lutego 2012

walentynki

mam w ciagu 5 minut opisac ostatnie 3 dni... bez mozliwosci umieszczenia zdjec... toche ciezko....
khajuraho- czyli 22 swiatynie z roznymi rzezbami kamasutra- najdziwniejsza- jak to sie robi z koniem. postaram si zmiescic zdjecia.
taj mahal- jedno z najbardziej romantycznych miejsc, znam milosci miedzi mutzab mahal i dzah szanem... akurat wypadlo mi zwiedzac w walentynki. do agry przybylam o 3 w nocy, w pociagu nocnym probowalam przespac kilka godzin, ale przy chrapiacych wspolpasazerach bylo ciezko.
o 6 rno, glosnik umieszczony przy mim oknie w hostelu oznajmil, ze pora na poranna modlitwe muzulmaow. boze... jest 6 rano! ja chce spac!
ale pbpdzona, postanawiam zdarzyc na wschod slonca nad taj mahal. czy zdarzylam...? alez oczywiscie, ze nie! stalam w godzinnej kolejce do wejscia, stracilam moje ulubione orbit white,  a kiedy wreszcie dostalam sie do srodka, taj schowal sie za mgla. i po co byl ten poranny wysilek? moglam sie przynajmniej wyspac!
w peru 14.02 to rowniez dzien przyjaciela. poznalam dziewczyne z peru, z ktora waselalam sie uliczkami agry i faterpar sikri caly dzien. wieczor spedzilam na dachu 5 gwiazdkowego hotelu- wreszcie to walentynki! jak to zrobilam, gdzie poznalam tego kogos, kto mnie tsm zaprosil...
o tym nastepnym razem. razem z historia taj mahali khadzurajo. musze spelniac swoje noworoczne postanowienia.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz