Bardzo chciałyśmy pojechać na wyspę catba bez biura podróży... To był nasz cel. Odrzuciłyśmy ofertę właścicielki hostelu, jak się okazało- korzystniejszą niż poniesione koszty.
Kiedy dojechaliśmy komunikacją pibliczną do halong city, na przystani nie rzuciła się na nas chmara przekupek, wciskając nam wycieczkę statkiem. Było ich tylko dwóch. Cena po 30 min ciężkich negocjacji- bez szału. Oczywiscie popłynęłyśmy zwykłym statkiem wycieczkowym, tylko bez opcji lunchu i jak się okazało- bez możliwości zwiedzania jaskini po drodze. Po 5 h rejsu, głodne- jadłyśmy tylko ciastka, znudzone- chociaż widoki wspaniałe), wkurzone, że nie zwiedziłyśmy ani jaskini ani pływających łódek- domów, przybyłyśmy w okolice wyspy catba. Na kajaki też się nie załapałyśmy. Za duży popyt.
I co nam pozostało na poprawę humoru...? Skok z dachu statku wprost do morza. Jeden skok z 10 m, a wycieczka na własną rękę, która skończyła się wyjazdem w połowie zorganizowanym, okazała się jednak udana:)

Brak komentarzy:
Prześlij komentarz